To nie jest dobry czas na tanie podróżowanie. Oczywiście pandemia koronawirusa COVID-19 wpłynęła negatywnie na życie niemal wszystkim mieszkańców naszej planety. Często na tyle poważnie, że utrudnienia w tanim podróżowaniu stają się przy nich śmiesznie nieistotne. Mimo to, postaram się w tym mini-poradniku podpowiedzieć Wam jak w tym trudnym czasie złapać to minimum normalności, jakim jest powrót do podróżowania po świecie.
Poniżej zdecydowanie za długi wstęp opisujący moje doświadczenia z podróżowania w 2020 i 2021 roku. Jeśli chcecie po prostu przeczytać listę porad – scrollujcie aż do zdjęcia z samolotem 😉
Czy w ogóle da się jeszcze podróżować tanio? Jak się przygotować do podróży w trakcie pandemii? I czy będzie jeszcze normalnie? Postaram się odpowiedzieć na te pytania na podstawie moich doświadczeń z dwóch wyjazdów w trakcie pandemii.
Gdy na wiosnę 2020 w Polsce zanotowano pierwsze przypadki zakażeń koronawirusem, akurat szykowałem się do planowania tradycyjnie jesiennych wakacji. Mocno współczułem wszystkim tym, których cała sytuacja zastała w trakcie wyjazdów. Pamietam horendalne ceny biletów lotniczy w programie „Lot do domu”… Mogło się odechcieć wszelkich podróży. No, ale wówczas miałem jeszcze złudną nadzieję, że podobnie jak w przypadku wcześniejszej epidemii SARS, wszystko skończy się równie szybko jak zaczęło.
Gdy latem linie lotnicze nieśmiało zaczęły znów sprzedawać miejsca w samolotach wydawało się nawet, że po pandemii przyjdzie okres prawdziwej prosperity dla oszczędnych podróżników. Ja kupiłem bilety na Bahamy za niecałe 1300 złotych.
Na Bahamy jednak nie poleciałem. Wczesną jesienią wzrost ilości zakażeń spowodował kolejne obostrzenia, w tym zamknięcie lotniska we Wiedniu, gdzie miałem mieć przesiadkę. Linia lotnicza postanowiła nawet nie kombinować, tylko od razu anulowała wszystkie moje bilety na tą podróż. Na szczęście dostałem też zwrot pieniędzy (nie bez kilku nerwowych maili i miesięcy oczekiwań, ale jednak pieniądze wróciły na konto).
W efekcie, po raz pierwszy od wielu lat zdecydowałem się na zakup wakacji w biurze podróży. Kilkanaście dni przed terminem urlopu, w tak niepewnej i dynamicznej sytuacji wydawało się to najbezpieczniejszą opcją. Tak tez było, bo gdy dosłownie cztery dni przed wylotem anulowano mi także te bilety lotnicze, biuro zwróciło pieniądze w całości już na drugi dzień. Ostatecznie poleciałem w inne miejsce z innego biura, ale raczej z konieczności wykorzystania jakoś zaplanowanego na „za chwilę” urlopu niż faktycznej chęci podróży w to miejsce – i w szczególności: za taką cenę.
W 2021 roku podjąłem kolejna próbę „powrotu do normalności”. Przynajmniej tej normalności, którą są dla mnie tanie podróże. Bilety tym razem kupione niemal tradycyjnie: z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem i z świetnej cenie: 1200 zł za loty do Kalifornii i w trakcie trzytygodniowego pobytu w USA loty na jeden tydzień na Hawaje. I tutaj wjeżdża Donald Trump (cały na biało, jak w pewnym dowcipie) i ogłasza, że przyjezdni ze strefy Schengen nie mogą przyjeżdżać do USA… no chyba, że 14 dni spędza poza tą strefą. Czyli – chcesz wjechać do Stanów z „w miarę” cywilizowanego kraju Europy? Jest taka opcja, ale najpierw przez dwa tygodnie musisz posiedzieć na przykład w Meksyku, który kompletnie nie radził sobie w tamtym okresie z pandemią. Logiczne prawda? No, ale była nadzieja, że do listopada te kompletnie nielogiczne zasady się zmienią. Na przykład pozwolą na wjazd osobom w pełni zaszczepionym, co do rozpoczęcia wyjazdu na pewno zrobimy.
Zasady faktycznie zmieniono. Niestety, od 8 listopada podczas gdy nasz wylot zaplanowany był… cztery dni wcześniej. Tym samym „American Dream” trzeba było odpuścić. Łącznie z pieniędzmi za bilety lotnicze, bo to przecież nie wina linii lotniczych, że MY nie możemy polecieć.
Czasu na alternatywne wakacje znowu było zbyt mało by mówić o naprawdę tanich wakacjach. Znów musieliśmy zatem zacisnąć zęby i zapłacić znacznie więcej niż chcieliśmy, tylko po to by wykorzystać zaplanowany już na listopad urlop.
No dobrze, ale gdzie to porady? Po co ten przydługi wstęp? Napisałem go po to, by zarysować Wam problemy na jakie możecie napotkać w obecnych warunkach. Niestety póki co musicie być gotowi na większe kompromisy (i kwoty) jeśli chcecie podróżować. Na szczęście na moich błędach i problemach można się (jak mi się wydaje) nauczyć sporo o podróżowaniu w trakcie pandemii COVID-19.
Jak zatem podróżować i oszczędzać w trakcie pandemii?
Po pierwsze – zaszczep się. Tak wiem, wiele osób ma obiekcje dotyczące szczepień, a tzw. postawa antyszczepionkowa urasta wręcz do rozmiarów religii. Naprawdę nie interesuje mnie twój pogląd na ten temat. Sprawa jest banalnie prosta: chcesz podróżować w trakcie pandemii – musisz się zaszczepić. Bez tego nigdy nie wiesz czy w trakcie twojego wyjazdu kraj, w którym jesteś, do którego wracasz, albo przez który przejeżdżasz nie wpadnie w covidowy „dołek” i nie wprowadzi obostrzeń nie zezwalających Ci na wjazd/pobyt. Ze szczepieniem masz względny spokój. Zdecydowana większość krajów daje zaszczepionym większa swobodę: od zwolnienia z obowiązkowej kwarantanny, aż po sytuacje kiedy kraj wpuszcza na swoje terytorium tylko zaszczepionych turystów.
Po drugie – zaszczep się! Jeśli po przeczytaniu punktu pierwszego pomyślałaś lub pomyślałeś: „jakoś to będzie”, to pozwolę sobie przypomnieć, że na tej stronie oszczędzamy pieniążki. Jeśli chcesz oszczędzać podczas podróżowania w pandemii musisz się zaszczepić. Bez tego obecnie prawie każdy zagraniczny wyjazd będzie się wiązał z przynajmniej jednym testem na obecność koronawirusa. Częściej dwoma testami. Jeśli będzie to obowiązkowy test RT-PCR (a to najczęściej wymagana forma) jesteś w plecy około 500 zł za jeden. Dwa to okrągły tysiąc, a i to przy założeniu, że ten malutki, żyjący z turystów, kraj do którego chcesz się wybrać nie postanowi kasować od obcokrajowcow np. po 200 euro za test, bez którego nie wrócą do domu… 1000, 1500, 2000 zł za same testy? Pamietam jeszcze jak za taką kwotę planowałem całe wakacje 😉 Szczepienie tymczasem (póki co) jest za darmo.
Po trzecie – zaszczep się. Trzecią dawką. Już się zaszczepiłaś/zaszczepiłeś? Świetnie. To teraz zacznij myśleć o trzeciej, przypominającej dawce szczepionki. Po pierwsze dlatego, że cześć krajów już mówi o honorowaniu paszportu covidowego tylko przez kilka miesięcy (zależy od polityki konkretnego kraju w tej kwestii) od przyjęcia ostatniej dawki. Może się zatem okazać, że za chwile do podróżowania potrzebne będzie nie starsze niż sześciomiesięczne szczepienie. Najgorzej jednak, ponownie, jeśli kraj do którego się wybierzesz wprowadzi taką zasadę gdy już w nim będziesz! Wówczas możesz być skazanym na płatne szczepienie za granicą. Nie muszę chyba przypominać, że mogą nieźle za to skasować? Po drugie – i tu przykład z mojego doświadczenia – jeśli szczepiliście się preparatami Astra Zeneca lub Johnsson&Johnsson, może się okazać, że za chwile będziecie traktowani jak… niezaszczepieni. Gdy czekaliśmy jak na szpilkach na decyzję odnośnie naszego wjazdu do USA (pisałem o tym w przydługim wstępie, który być może pominęliście), długo przecieki mówiły o tym, że Stany wpuszczą do siebie wyłącznie osoby zaszczepione preparatami rekomendowanymi przez ich władze. Oznaczałoby to, że ja – po dwóch dawkach Astry – byłbym traktowany jako osoba, która zaszczepiona nie jest. Ostatecznie USA dopuściło Astrę, ale biorąc pod uwagę najnowsze wyniki badań dotyczące skuteczności niektórych preparatów w dłuższej perspektywie – wiele wskazuje na to, że szczepionki, które gwarantują krótszą ochronę będą traktowane gorzej od tych, które mają wyższą skuteczność kilka miesięcy po podaniu. Dlatego z niecierpliwością czekam na swoją trzecią dawkę – będzie ona jednocześnie pierwszą moją dawką typu mRNA, czyli właśnie tą pewniejszą w dłuższym okresie. Gdy wprowadzone zostaną ułatwienia tylko dla zaszczepionych preparatami Pfizer i Moderna (to właśnie szczepionki typu mRNA i tylko one są podawane w Polsce jako „trzecie” dawki), mój paszport covidowy będzie miał już wpisaną nazwę „nowej” szczepionki. Wreszcie po trzecie – wszyscy jesteśmy TU by oszczędzać, prawda? Trzecią dawkę jak narazie dają za darmo. Podobie jak w punkcie drugim: dają to brać, bo za chwile mogą za to kasować albo kazać robić drogie testy.
Po czwarte – koniec z oszczędzaniem. Oczywiście nie wszędzie, ale bądźcie gotowi na to, że branża turystyczna będzie teraz odbijać sobie dwa „chude” lata. Na Seszelach niektóre ceny wzrosły w trakcie 20 miesięcy o 100%. Wzrosły bo wygłodniali podróży turyści i tak zapłacą, a starty trzeba jakoś odrobić. Tym bardziej musicie zatem poświecić czas na dobre planowanie podróży i szukanie oszczędności. Zajmie to więcej czasu, ale bez tego nie liczcie na zmieszczenie się w budżecie jak w 2019 roku.
Po piąte – będzie drogo. Serio. Pisze o tym drugi raz, bo znów nie chcę byście pomyśleli „nie będzie tak źle”. Najlepszy przykład to jedzenie – wielokrotnie namawiałem Was tutaj do jedzenia „street foodu”. Bo tani, bo dobry, bo oddaje klimat miejsca, który odwiedzacie. Zachęcam dalej! Ale jednocześnie ostrzegam, że kraj do którego jedziecie mógł całkiem zakazać sprzedaży żywności w takiej formie. I możecie niestety dowiedzieć się o tym dopiero na miejscu… Dlatego zakładajcie większy budżet na podstawowe potrzeby podczas wyjazdu. Jedzenie, picie, atrakcje turystyczne – wszystko to może się okazać droższe niż dotychczas ze względu na obostrzenia sanitarne. Tym bardziej zachęcam też do rozpatrzenia opcji gotowania na miejscu, a nawet zabrania ze sobą jakiejś żelaznej rezerwy jedzenia (na przykład paczki płatków śniadaniowych, która jest lekka i można na niej przeżyć kilkadziesiąt pierwszych godzin poświęconych na rozeznanie w terenie). Trzymajcie na koncie „rezerwę” też na wypadek nieprzewidzianych wydatków takich jak choćby wprowadzenie w trakcie waszych wakacji obowiązkowych testów przed powrotem do kraju.
Po szóste – sprawdź aktualne obostrzenia u celu. Zakładam, że jeśli lubisz oszczędne podróże to wiesz już, jak bardzo pomocny jest „wujek Google” no to mamy dla niego kolejne zadanie. Wpisujemy: „Seychelles COVID”, „USA COVID” czy inny „DowolnyKierunek COVID” i mamy duża szanse trafić na specjalnie przygotowaną stronę lokalnego ministerstwa zdrowia lub podobnej instytucji z informacjami dla podróżnych. Sprawdzamy następujące rzeczy:
- Czy do danego kraju w ogóle wpuszczani są turyści.
- Czy wymagane są szczepienia i jakie preparaty są dopuszczone.
- Czy wymagane są testy. Zarówno na wjeździe jak i wyjeździe z kraju. Jeśli tak to jakie typy testów są wymagane. Niektóre kraje robią takie obowiązkowe testy po przylocie na lotnisku za darmo, inne wymagają zrobienia ich w konkretnym terminie przed przyjazdem, na własny koszt. Przykład: Seszele przed naszym przyjazdem wymagały wykonania testu RT-PCR nie wcześniej niż na 72 godziny przed rozpoczęciem podróży. Certyfikat potwierdzający negatywny wynik (w języku angielskim!) należało wgrać następnie do specjalnego systemu internetowego, ale nie później niż na 9 godzin przed rozpoczęciem podróży. Na lotnisku przy nadawaniu bagażu widzieliśmy niedoszłego turystę, któremu ze względu na niedopełnienie tego obowiązku odmówiono odprawy, a co za tym idzie – wejścia na pokład samolotu.
- Czy w kraju do którego jedziesz jest obowiązkowa kwarantanna dla przyjezdnych, ile potrwa i jaką ma formę. Niektóre kraje zezwalają na „kwarantannę” w warunkach hotelowych i w praktyce nie pozwalają jedynie na zmianę miejsca noclegu w trakcie pobytu. W innych przypadkach wymagana jest kwarantanna w odosobnieniu przez pełne dwa tygodnie nie mająca zbyt wiele wspólnego z przyjemnym urlopem. Warto sprawdzić też kwestie ewentualnej kwarantanny w Polsce, po powrocie. Obecnie kwarantanna wymagana jest po powrocie z niektórych krajów (wymienionych na stronie ministerstwa), ale można z niej zostać całkowicie zwolnionym jeśli przeczytaliście uważnie pierwsze trzy punkty 😉
Po siódme – zabierz ze sobą maseczkę. Zdążyliscie się odzwyczaić od noszenia maseczki? Cóż, w wielu krajach obowiązek zasłaniania ust i nosa jest rygorystycznie przestrzegany, a brak maseczki może skończyć się mandatem. Maseczki są obecnie obowiązkowe także na pokładzie samolotów wszystkich linii. Większość z nich co prawda bez problemu zaopatrzy cię w jednorazową maseczkę, ale jeśli akurat trafisz na taką, która tego nie robi – może być problem.
Po ósme – przygotuj się na niespodzianki. Nawet najlepiej zaplanowane wakacje w czasie pandemii mogą cię niemiło zaskoczyć, a w skrajnych przypadkach nawet się nie odbyć. Trzeba się na to przygotować nie tylko finansowo, o czym już pisaliśmy, ale też psychicznie. Jeśli nie lubisz się stresować tym, że coś na wakacjach może nie pójść zgodnie z planem, może warto odłożyć podróż na łatwiejsze i pewniejsze czasy? Jeśli nie możesz sobie pozwolić na to by stracić większa kwotę poprzez brak możliwości skorzystania z zakupionych biletów – również rozważ odłożenie wyjazdu albo skorzystaj z oferty biura podróży, które w zamian za trochę większe pieniądze weźmie cześć ryzyka i problemów „na siebie”. Odradzamy też dużo wcześniejsze rezerwowanie noclegów czy innych atrakcji na miejscu. Na nieudanym wyjeździe do USA straciliśmy „tylko” kasę za bilety lotnicze, bo do wyklarowania się sytuacji czekaliśmy z rezerwacją noclegów i innych atrakcji. Rok wcześniej (ale też przed tegorocznym wyjazdem na Seszele) wybierając nocleg korzystaliśmy z opcji z możliwością bezpłatnego odwołania niemal w ostatniej chwili. Dzięki temu w 2020 nie straciliśmy na odwołanych wakacjach ani złotówki.
Po dziewiąte – ubezpiecz się. Ubezpieczenia podróżne to naprawdę nieduży wydatek w porównaniu z kosztami leczenia gdzieś na drugim końcu świata. Obecnie firmy ubezpieczeniowe maja w ofercie covidowy dodatek do tradycyjnego ubezpieczenia podróżnego. Te kilka złotych może okazać się bezcenne w przypadku nałożenia na ciebie obowiązkowej kwarantanny i związanych z tym kosztów (wynajęcie noclegów, przebukowanie lotów itd.) lub zakażenia i potrzeby leczenia czy hospitalizacji za granicą. Cześć krajów wręcz wymaga wykupienia takiego ubezpieczenia od wszystkich wjeżdżających do nich turystów.
Po dziesiąte – higiena. Jeszcze przed pandemią zachęcałem tutaj do zabierania ze sobą w podróż żelu do dezynfekcji rąk. W trakcie swoich podróży widziałem wiele bardzo brudnych miejsc, w których nie trudno o zakażenie, nie tylko koronawirusem. Dlatego jeszcze bardziej niż dotychczas pamiętajcie o higienie: myciu rąk w samolocie i na lotniskach i dezynfekcji rąk tam gdzie nie ma warunków do ich umycia. Unikajcie tłumów i ludzi, którzy nie stosują się do obostrzeń. Jeśli ktoś nie nosi maseczki lub nosi ją na brodzie może nie tylko łatwiej zarazić Was, ale jest tez większa szansa, że wcześniej sam się zaraził. Nie bójcie się poprosić takiej osoby o zachowanie dystansu do Was lub sami się odsuńcie. Na prawdę nie warto ryzykować zarażenia w obcym kraju, często z nie najlepszą (lub bardzo drogą) służbą zdrowia.
Na koniec, w ramach podsumowania, postaram się odpowiedzieć na pytanie ze wstępu: czy jeszcze będzie normalnie? Czy jeszcze będzie tanio? Tak. Patrząc choćby na różnice pomiędzy moimi wyjazdami z 2020 i 2021 roku, muszę przyznać, że sytuacja (powoli) się poprawia. Wiele krajów znalazło dość skuteczne i logiczne rozwiązania dla turystów. Powstały internetowe systemy rejestracji podróżnych i strony internetowe z przystępnie wymienionymi aktualnymi obowiązkami dla turystów. Szczepienia z wielu takich obowiązków zwalniają i na horyzoncie widać normalność. Nasz wyjazd na Seszele w 2021 w wielu przypadkach przypominał już czasy z przed pandemii. Podczas gdy wakacje rok wcześniej były dziwnym doświadczeniem na czele z pustymi lotniskami i jedzeniem śniadania z pudełka na stojąco pod restauracją. Trochę gorzej będzie pewnie z cenami, bo te niemal na całym świecie szybują w górę. Tym bardziej zachęcamy więc do smart travellingu i szukania oszczędności tam gdzie to możliwe.